Zwykle w swoim codziennym makijażu
podkreślam oczy, na usta kładąc tylko
pomadkę ochronną. Ale jak to kobieta mam
czasami ochotę na zmianę i szaleństwo na ustach,
zwłaszcza w wieczorowym make-up.
Do mojej urody, czyli bladej cery i ciemnych włosów,
niczym Królewna Śnieżka
czerwień pasuje mi jak ulał. :)
W swojej kolekcji posiadam dwie pomadki o różnych
właściwościach : L'oreal Rouge Caresse o numerze 403
i Guerlain L'extrait w numerze M27.
Pomadka L'oreala ma sprawiać, że usta będą miały
świeży, promienny i żywy kolor.
Dla mnie ta pomadka nadaje się na dni, gdy na
ustach chcę trochę koloru, ale nie chcę się
zastanawiać czy mam równo położoną szminkę.
Efekt na ustach zależy od ilości położonego produktu -
od naturalnego po bardziej spektakularny.
Pomadka ma kremową konsystencję i można
ją nałożyć bez sięgania po lusterko. Na ustach
wygląda naturalnie. Nie zauważyłam żeby podkreślał
suche skórki.
Duży plus za to, że jest bardzo wydajna. Co do
trwałości na ustach określiłabym ją jako
klasyczną trwałość pomadki, jak coś zjem lub
minie jakiś czas aplikację należy powtórzyć.
Jeśli chodzi o moją drugą czerwoną pomadkę
ma zdecydowanie inne właściwości. Po Guerlain
sięgam, gdy chcę wyglądać perfekcyjnie i bez zarzutu
przez wiele godzin i wiem, że nie będę mogła poprawić
makijażu.
Jest to produkt ciekawy ze względu na to, że
pomadka została zamknięta w formie błyszczyka
i nakładana jest jak błyszczyk. Do aplikacji
tego cudeńka bezwzględnie potrzebne jest nam lusterko.
Kolor jest mega nasycony i jego aplikacja
musi być dokładna. Gdy zasycha na ustach tworzy
wspaniały matowy kolor, ciężki do zjedzenia.
Testowałam ją w ekstremalnych warunkach rodzinnej
imprezy z tańcami i mnóstwem jedzenia i muszę
przyznać, że się nie zawiodłam. Co prawda po kilku
godzinach pomadka powoli traciła na intensywności, ale
nie zbierała się w kątach ust i na obrzeżach.
Tak wygląda jego oryginalne opakowanie:
Tutaj jeszcze zdjęcie z obiema pomadkami
(bardziej intensywna to Guerlain).
Obie znalazły u mnie zastosowanie na inne okazje,
w których sprawdzają się w 100%. A jak jest z Wami??
Usta czy oczy?? Czerwień czy nude???
ja z czerwienią na ustach dziwnie się czuję, nie mniej jednak bardzo mi się podoba :) najlepiej na kimś :D
OdpowiedzUsuńmam tak samo:)
UsuńUwielbiam czerwień na ustach, ale uważam to za odważną część makijażu i nie potrafię jej nosić. Boję się, że mogę wyglądać śmiesznie :P
OdpowiedzUsuńU mnie wszystko zależy od okazji, stroju, a nawet stanu mojej cery. Ale lubię czerwień :)
OdpowiedzUsuńCzerwień - na jakieś wyjście, randkę z moim P czy imprezę :)
OdpowiedzUsuńNude - na co dzień :)
Preferuje oczywiście usta ;)
Powiem ci, że szminka jest przepiękna :D
Kocham czerwień na ustach, moja ulubiona pomadka to Rouge Caresse nr 401. Poza czerwienią lubię też intensywne, fuksjowe róże i dyskretne ciepłe brzoskwinki :D
OdpowiedzUsuńU mnie zdecydowanie usta :). na oczach zawsze mam tylko kreskę. Ale zdecydowanie ta druga czerwień jest moim faworytem :).
OdpowiedzUsuńja zdecydowanie lubię nude, ale u innych czesto podobają mi sie mocno czerwone usta :)
OdpowiedzUsuńwolę podkreślać oczy :) a usta nude. /K.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak prezentują się na ustach :-)
OdpowiedzUsuńoooooo tak, cudownośći, kocham czerwień na ustach i paznokciach. a oczy zostawaim jedynie mocno tytuszowane mascarą.
OdpowiedzUsuńLubię czasem czerwień ;-) Ogólnie lubię kolory na ustach ;-)
OdpowiedzUsuńdo szminek przekonałam się ok rok temu i świetnie czuję się w czerwieni. na imprezy chętnie ją wybieram ;) uwielbiam hollywood red z KOBO ;)
OdpowiedzUsuńna ustach pokaż:) mi się bardzo podobają takie kolory, ale mój facet za to ich nie lubi...
OdpowiedzUsuńu mnie zawsze oczy! usta ardzo rzadko, i jeśli juz to nude albo błyszczyki. czerwien owszem mam, ale to na specjalne okazje ;)
OdpowiedzUsuńJa zdecydowanie stawiam na oczy :) Usta lubię w odcieniach różowych, koralowych lub nude :) Natomiast oczy z eyelinerem, bez lub na szczególną okazję jakaś zabawa cieniami :D
OdpowiedzUsuńPiękna soczysta czerwień:)
OdpowiedzUsuń