Pierwszy z nich - szampon z firmy Cece miał wzmocnić moje osłabione i wypadające włosy. Zdaniem producenta dzięki mleczku kokosowemu i biotynie (witamina H) nasze włosy mają szybciej rosnąć, mniej wypadać, być odżywione i pełne blasku.
Szampon sprawdził się jedynie w swej podstawowej funkcji, czyli myciu włosów. Nie zauważyłam, aby włosy mi mniej wypadały czy były szczególnie odżywione. Po umyciu włosów miałam także problem z ich rozczesaniem.
Kolejnym produktem jest woda brzozowa. Kupiłam ją zachęcona pozytywnymi recenzjami krążącymi w internecie. Także do walki z wypadającymi włosami.
W moim przypadku produkt nie trafiony. Uczulił mnie i spowodował powstanie łupieżu. Skóra mojej głowy jest wrażliwa i ten preparat był dla niej zbyt agresywny. Jednak nie przestaje wierzyć w moc brzozy, dlatego teraz stosuję sok z brzozy do picia :)
Ostatni produkt to balsam do ciała z Farmony Tutti Frutti. Balsam ma nawilżać, ujędrniać i odżywiać. Dodatkowo skóra po aplikacji musu ma być miękka, delikatna i gładka. Chciałam przywołać trochę lata w środku zimy za sprawą zapachu mango i brzoskwini, dlatego też się na niego skusiłam.
Moje rozumowanie było jednak mylne. Mus ma bardzo chemiczny, przesłodzony zapach. Jego konsystencja galarety też nie zachęca do aplikacji. Efekt nawilżenia utrzymuje się maksymalnie pół dnia. Więc ani efekt pielęgnacyjnego ani relaksującego nie uzyskałam.
Mam olejki do kąpieli z Farmony Tutti Frutti- też strasznie chemicznie pachną..
OdpowiedzUsuń