Obserwatorzy

wtorek, 26 lutego 2013

INCI - część druga

Śledząc listę składników naszego kosmetyku często natrafiamy na specyfiki, które mają obecnie tzw. "zły PR".  Na opakowaniach kosmetyków znajdziemy coraz częściej napisy "bez parabenów", "bez slsow", "bez glikolu propylenowego". 









Producenci sugerują konsumentowi, że wyżej wymienione substancje nie sprzyjają naszej urodzie, wręcz przeciwnie działają na jej niekorzyść. Tylko co naprawdę się stało przez ostatnie kilka lat, że słowo parabeny działa na nas jak strach na wróble? Czas obalić klika mitów!



MIT I - Parabeny powodują częste alergie skóry, te stosowane w antyperspirantach powodują raka piersi, zaburzają gospodarkę hormonalną.

Parabeny to jedne z najlepiej przebadanych konserwantów. Są to estry kwasu p-hydroksybenzoesowego. Ich podstawowym działaniem jest działanie bakteriobójcze i grzybobójcze. Są szeroko stosowane nie tylko w kosmetykach, ale także w przemyśle spożywczym i farmaceutycznym. Znajdziemy je w prawie wszystkich kategoriach kosmetyków. Są dobrze tolerowane przez skórę i nie powodują drażnienia skóry. Słabo przenikają przez barierę naskórka i nie kumulują się w tkankach, dlatego bezpodstawne są stwierdzenia, że mogą powodować raka piersi czy zaburzać gospodarkę hormonalną. 

Należy też pamiętać, że każdy kosmetyk zanim trafi do sklepu i każdy składnik zanim trafi do kremu musi zostać przebadany i dostać zgodę na produkcję. Ponieważ parabeny są na rynku od ok. 40 lat zostały solidnie przebadane. Oczywiście jak każdy konserwant mogą uczulić bardzo wrażliwe osoby. Jednak badania potwierdzone wynikami mówią, że parabeny uczulają relatywnie rzadkiej w porównaniu do innych konserwantów. A przecież każdy kosmetyk jeżeli ma trafić do sklepu i być przez nas bezpiecznie używany musi posiadać w swoim składzie konserwanty. Inaczej nie możliwe by było tworzenie kosmetyków z jakąkolwiek datą przydatności.

Sama miałam okazję uczestniczyć w zajęciach z receptury kosmetycznej. Kremy, które tam robiłam nie miały konserwantów co sprawiało, że substancja nie była stabilna chemicznie. Dlatego gotowy specyfik musiałyśmy wyrzucać, a nie zabierać do domu.


MIT II - Glikol propylenowy to substancja rakotwórcza, silnie toksyczna. Uszkadza tkanki i przedostaje się do krwiobiegu.

Glikol propylenowy to związek z grupy organicznych alkoholi. Jest szeroko stosowany w przemyśle medycznych, farmaceutycznych, spożywczym i chemicznym. W kosmetyce używany jako składnik nawilżający lub substancja nadająca kosmetykom konsystencję emulsji. Znajdziemy go nie tylko w kremach, ale także pastach do zębów, olejkach do masażu, dezodorantach w sztyfcie, płynach do płukania ust. Przeprowadzono wiele badań, które jednoznacznie wskazują, że glikol propylenowy nie jest szkodliwy dla zdrowia. Nie stwierdzono by był mutagenny, rakotwórczy czy powodowałby uczulenia. 

Głównym potwierdzeniem tej tezy jest metabolizm tego związku. W naszym organizmie glikol propylenowy przekształcany jest w kwas pirogromowy, a ten w naturalny metabolit glukozy znajdujący się w naszym ciele. Jego toksyczność wynosi 1 kg/50 kg masy ciała! A należy pamiętać, że w kosmetyku są jego śladowe ilości. Nagonka na ten składnik pewnie wynika z faktu, że glikol propylenowy często jest mylony z glikolem polipropylenowym i glikolem etylenowym, które są toksyczne dla człowieka!


MIT III - SLS mają działanie rakotwórcze i nie działają korzystnie na skórę.

Sodium Lauryl Sulfate (SLS) nie ma działania rakotwórczego, nie ma żadnych badań, które by to potwierdziły. SLS to substancja myjąca występująca w wielu kosmetykach i detergentach. Jest składnikiem kosmetyków spłukiwanych (np. szamponów) i nie pozostaje na naszej skórze długo. Ma działanie drażniące jedynie jako czysty roztwór, a taki nie jest używany w kosmetykach. Teraz często zamiast SLS są używane jego łagodniejsze zamienniki np. SLES. 


MIT IV - Kosmetyki naturalne są bardziej bezpieczne niż te tradycyjne.

To kolejny mit na, który łapią nas producenci kosmetyków ECO. Warto podkreślić jeszcze raz, że wszystkie kosmetyki i ich składniki, które możemy kupić w drogeriach i perfumeriach muszą być przebadane. Względem bezpieczeństwa muszą przejść podobne badania. Kosmetyk ekologiczny, aby uzyskać certyfikaty musi udowodnić, że składniki użyte muszą być z upraw ekologicznych i cały proces ich produkcji był ekologiczny. Ekologia kosmetyku nie ma jednak nic wspólnego z bezpieczeństwem. Substancje naturalne tak samo jak syntetyczne mogą uczulać! Niektóre z substancji organicznych zawierają alergeny. Dlatego osoba z wrażliwą cerą musi tak samo uważać przy wyborze kosmetyku tradycyjnego czy tego ekologicznego.



Temat wyżej wymienionych składników to temat rzeka. Debaty nad tym czy są szkodliwe czy nie będą się toczyć tak długo jak długo koncerny kosmetyczne i farmaceutyczne będą chciały zwiększać swoje zyski. W całym tym zgiełku informacji i zarzutów względem nich trzeba odnaleźć głos rozsądku. Każdy z nas ma prawo wyboru. Dzięki temu, że rynek kosmetyczny jest tak duży każda z nas może używać tych kosmetyków, które jej zdaniem są najlepsze i najlepiej jej służą. A co Wy sądzicie o wyżej wymienionych składnikach? 

1 komentarz: